[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w sprawie wystawy
Zofii Stryjeńskiej. Opowiadając to i owo, nawet we własnych oczach wychodziła na osobę
niezwykle obeznaną nie tylko z rynkiem sztuki, ale i z  małym światkiem" znawców,
kolekcjonerów i muzealników. Gdy wreszcie skończyła i spojrzała na elegancki zegar kominkowy
stojący na gzymsie, stwierdziła z przerażeniem, że minęło pół godziny.
 Rany boskie, w życiu mnie nie przyjmą".
Myśl była rozpaczliwa i przygnębiająca * produkować się pół godziny na temat swoich zasług i
zostać odrzuconą to prawdziwe nieszczęście.
* Dziękujemy bardzo * powiedział prezes, jak się jej wydało, szyderczym głosem. * Teraz zadadzą
pani kilka pytań pani z działu HR i dyrektor marketingu.
 Kilka pytań" trwało następne trzy kwadranse. Laura czuła dziwną miękkość w nogach i generalne
zniechęcenie. W końcu Agata powiedziała:
* Ja już dziękuję, z mojej strony to wszystko. Może pani ma jakieś pytania do nas?
Miała je ułożone na kartce, ponieważ przeczytała na jednym z portali internetowych o
poszukiwaniu pracy, że brak pytań świadczy o nieprzygotowaniu kandydata do rozmowy. Spis
został jednak w torebce, a w głowie chwilowo objawiła się pustka.
* Czy przewidują państwo jakieś szkolenia? * wyjęczała więc, bo nic innego nie przyszło jej do
głowy.
* A jakie szkolenie ma pani na myśli? * zainteresował się dyrektor do spraw marketingu.
* Może języki obce? * spytała cichutko, zdając sobie sprawę, jak głupio to brzmi.
* Jakiego języka chciałaby się pani jeszcze nauczyć? * zainteresował się prezes, a Laura doszła do
wniosku, że chyba lepiej by było, gdyby nie zadawała pytań własnych.
* Japońskiego. To jest poważny rynek sztuki, uważam, że nieznajomość tego języka bardzo
przeszkadza mi w pracy
* brnęła niezłomnie, w duchu żegnając się z posadą, która pozwoliłaby jej na kupienie szpilek
Lorenzi.
Oni poszeptali między sobą i Agata powiedziała:
* Dziękujemy bardzo, poinformujemy panią o wyniku rozmowy.
Laura wstała zgnębiona i po kolei uścisnęła wszystkim ręce. Najbardziej głupio było jej w stosunku
do Agaty, * nieszczęsna straci przez nią premię, a może nawet i posadę. Perspektywa wprost
tragiczna. Laura udała się do sekretariatu, zamieniła kilka zdań z sekretarką, wdziała płaszczyk i
wyszła na korytarz. Cały czas zastanawiała się, czy od razu dać nogę, czy też stawić czoło
problemowi i przeprosić Agatę za ruinę jej kariery zawodowej. Stała chwilę niepewna pod oknem,
wpatrując się w fontannę i prawdziwe drzewko zdobiące hali, gdy z bocznych drzwi wypadła Agata
i chwyciwszy ją za rękaw płaszcza, zaczęła ją gdzieś wlec.
* Boże! Ale dobrze, że cię jeszcze złapałam * wydyszała, wpychając ją do windy.
* Ja też się cieszę * bąknęła, choć daleko jej było do radości. * Chciałam z tobą porozmawiać.
* Ja też, ja też. Idziemy do mnie do biura.
Nie zwalniając stalowego uchwytu, wepchnęła ją do jakiegoś pomieszczenia. Urzędujące tam
pracownice od razu zerwały się od biurek, jak dobrze wyszkolone skautki.
* Znajdzcie mi ten tytuł! * Agata rzuciła na stół kartkę Laury. * Francuski oryginał i tłumaczenie na
niemiecki. Bardzo pilne. Dla prezesa.
* Tak jest, pani dyrektor * wyprężyła się jedna z zastraszonych dziewczyn. * A co to za książka?
* Rękopis znaleziony w Saragossie * wysyczała Agata. * Czy wy nic nie czytacie? Nic nie wiecie?
Wstyd!
I wepchnęła Laurę do swego gabinetu.
* Bardzo cię przepraszam * powiedziała Laura, która chciała to już mieć za sobą. * Naprawdę się
starałam...
* O czym ty pieprzysz? * Nie rozumiała Agata. * Poszło świetnie! Prezio chce cię zatrudnić, a ja
dostanę podwyżkę. Nie może być lepiej... Oczywiście, oficjalnie zawiadomię cię za dwa, trzy dni,
ale prywatnie mówię ci to już teraz... Boże, w życiu nie widziałam, żeby ktoś tak szybko mówił po
niemiecku... No, może poza Hitlerem i Angelą Merkel...
* Agata usiadła przy biurku i pogrzebała w szufladzie. * Napijesz się drinka? Ja muszę, bo mnie
stres rozłożył... Jak wypaliłaś z tą powieścią, to aż mnie ciary przeszły, że nas wszystkich
powywala!!! On ma fioła na punkcie swojej rodziny, trafiłaś go absolutnie w miękkie.
* Dawaj tego drinka * orzekła niezłomnie Laura, opadając na krzesło. * Raz kozie śmierć, po takim
wysiłku pewnie mnie zwali z nóg, ale co tam... Byle nie mojito, bo po tym poprzednim miałam nie
tylko tupot białych mew, ale wręcz kosmiczny odlot.
Agata zaśmiała się perliście.
* Nie ciekawi cię, ile ci zaproponują pensji? * zapytała, bo właśnie po długim gmeraniu w biurku
znalazła kluczyk od barku i wprawnie nalała dwa koktajle. * Ciekawi... * Agata zapisała coś na
kartce i popchnęła ją w kierunku Laury, ta długo wpatrywała się w papierek, jakby rozważając
różne opcje, aż wreszcie zapytała:
* To poważnie? Agata pokiwała głową.
* Kontrakt menedżerski, co chcesz, kochaniutka. Dostaniesz biuro na piętrze zarządu, będziesz
miała asystentkę, sekretariat...
* Po prostu Diabeł ubiera się u Prądy. * Uśmiechnęła się blado Laura, siorbiąc dziwnego drinka.
* No, coś w tym stylu... Wracaj do domu i szukaj niani...
Wyszła stamtąd w stanie skrajnego szoku. Powłócząc nogami, dotarła do budki ze słodyczami,
gdzie zakupiła bombonierkę  Merci", którą zaniosła Pięknej Mariolce i Alicji (w końcu dzięki nim
stała się  kaskaderką vintage'u" i pośrednio właśnie dlatego dostała pracę). Potem zadzwoniła do
Krzyśka.
* No i jak ci poszło? * zapytał ten lajtowo, bo wiedział co nieco o rozmowach kwalifikacyjnych
żony.
* Chyba dobrze * wezmą mnie.
* O, to super! A ile płacą? Będzie na bilet miesięczny? Powiedziała mu.
* %7łartujesz?
* Nie, mówię całkowicie poważnie.
* O, to słuchaj, ja biorę urlop wychowawczy na dwa lata i zostaję w domu! Będę łaził po parku,
zawierał ciekawe znajomości, a potem ktoś mi zaproponuje taką fuchę... Widzę, że matkowanie to
jedyna prosta droga do kariery...
* Jasne, czas na twoje dwa lata * zgodziła się, kończąc rozmowę, bo znalazła się właśnie pod
drzwiami kamienicy numer 36, by odebrać Pana Dwulatka od pana Lisieckiego (a właściwie od
pilnującej go z zapałem Marianny).
* No i jak się udało? * Przywitała ją hrabianka, która najwyrazniej czatowała na schodach.
* Przyjęli mnie, tak przynajmniej dowiedziałam się nieoficjalnie * mruknęła.
Jakoś ciągle nie mogła się otrząsnąć ze zmiany swego stanu skupienia * z bezrobotnej matki w
menedżera w korporacji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •