[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie sądzę, żeby do tego doszło. Wydaje im się, że patrol chce przejąć władzę. Sam
wiesz, że mogłoby do tego dojść, gdybyśmy cię posłuchali, gdyby uwierzyli, że mamy do
dyspozycji nie uszkodzony statek i że jesteśmy wciąż na służbie. Musiałem powiedzieć tej
kobiecie, że nie mamy żadnej władzy. Ale powiedziałem jej też, że zwiadowcy trzymają się
razem.
- Chyba zaplanujemy jakąś rewolucję pałacową - zastanawiał się głośno Kartr. - No
cóż, musimy się tu trzymać, dopóki się więcej nie dowiemy.
- Ciekawe, skąd medyk zna sygnały zwiadowców? - spytał Rolth.
- Spytam go, kiedy tylko będę miał szansę. On również sugerował przeczekanie,
trzymanie otwartych oczu i zamkniętych ust.
- Nasze oczy i inne organy pozostają otwarte - Zinga przycisnął głowę do zamkniętych
drzwi. - Can hound chce coś tu wywęszyć. Nasyćcie go rozkosznymi myślami. Natychmiast!
Rozdział IX - Próba sił
- Potem naciskasz tę małą gałkę i& Sprytne, nie?
Kartr musiał zgodzić się z Zacathaninem, że wynik naciśnięcia tej małej gałki był
sprytny. Woda, czysta, chłodna tryskała z kranu zakamuflowanego jako głowa potwora i
wpadała wprost do misy w podłodze, na tyle dużej, żeby wygodnie zmieścić całego
zwiadowcę.
- Dalej, wypróbuj to! - pilił Zinga. - Sam już kąpałem się dwa razy. Sam widzisz, że
mi nie zaszkodziło - odwrócił się powoli napinając mięśnie i uśmiechając się szeroko.
Rolth wychylił się zza drzwi i przyglądał im podejrzliwie.
- A co z kontrolą dopływu wody. Czy nasi przyjaciele z dołu mogą ją nam odciąć?
Kartr rozpiął pasy i zdejmował tunikę. Zawahał się. Może lepiej od razu zacząć
oszczędzać wodę, zamiast marnować ją na kąpiele? Jednak Zacathanin potrząsnął głową.
- Rury doprowadzające biegną w ścianach. Gdyby chcieli nas odciąć, musieliby
wyłączyć wodę u siebie też. Zresztą, gdybyśmy musieli stawić czoła oblężeniu, bylibyśmy
idiotami pozostając tu dłużej niż trzeba, żeby uciec po zewnętrznej ścianie. Nie psuj zabawy,
dobrze? A może lubisz swój brudek?
Kartr ściągnął resztę ubrania i kopnął je w odległy kąt pokoju. Miał w plecaku świeżą
zmianę i już cieszył się na myśl o jej założeniu.
- Ciekawe, jak wyglądali? - palcem u nogi sprawdził temperaturę wody w misie i z
przyjemnością stwierdził, że była ciepła, w dodatku dużo milsza w dotyku, niż woda w
strumieniu.
- Kto? Aha, chodzi ci o budowniczych tego wspaniałego miejsca? No, cóż - Zinga
wskazał na wyłożone lustrami ściany - przynajmniej nie wstydzili się patrzeć na siebie.
Ciekawe, czy te lustra kiedykolwiek widziały równie wstrętne postaci jak wasze.
Kartr roześmiał się i prysnął Zacathanina wodą. - Mów za siebie, Zinga. Na pewno
wiesz, że moja twarz nie została uznana za odpowiednią do straszenia niegrzecznych dzieci.
A może to już nieaktualne? - pomyślał nagle krytycznie przyglądając się własnemu
odbiciu w lustrze okrywającym całą ścianę za wanną.
Ciemnobrązowa skóra zdradzająca pracę w kosmosie nie była jeszcze zbyt
pomarszczona. Oczywiście, barwy jego włosów mogły wydawać się dziwne. Jednak łagodny
kolor kremu, poprzedzielany rdzawym brązem na gęstych falach - było to zupełnie naturalne u
syna planety Ylene. Zielone, nieco skośne oczy, ale prosty nos, centralnie położone usta -
wszystko odpowiednie dla człowieka.
- Zbyt małe zęby&
Kartr zaczerwienił się po końce wystających kości policzkowych.
- Niech cię szlag, Zinga! Nie możesz przestać dobierać się do cudzych myśli?
- Podobasz się sobie, co? Jednak niezupełnie zgadzam się co do zębów. Duże nie są
uznawane za piękne u twego gatunku. Sam wiesz.
Zinga stanął na wprost własnego odbicia. - Zresztą, czemu nie? Pożyteczne i ładne.
Chciałbym kiedyś zobaczyć was, ludzi, w pojedynku naszych wojowników. %7ładnych
szponów, czy odpowiednich zębów. Nie przetrwalibyście ani minuty!
- Piękno zależy od gustu obserwatora i jest warunkowane przez jego wychowanie -
ogłosił Faltharianin. - Ludzie z gatunku Kartra mają dwukolorowe włosy, więc to właśnie taki
jest ich ideał piękności. Moja rasa - mówiąc to zdejmował z siebie hełm i kurtkę - ma siwe
włosy, białą skórę i jasnoszare oczy. Stąd, właśnie takie cechy uznajemy za oznaki urody.
- Och, ty możesz uznawać się za nieustający obiekt dziewczęcych westchnień - głos
Fylha dobiegł ich już zza futryny. - A może zakończylibyście już to kąpanie się w cieczach i
przyszli coś zjeść. Marnujecie tylko czas.
Kartr jednak nie dał się pogonić, a i Rolth rozkoszował się odkryciem Zingi. Kiedy
wreszcie ubrali się w świeże mundury i weszli za Fylhem do sali, zauważyli Trystianina [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •