[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Curry przesadził barierkę z szybkością biegacza podrywającego się z dołków startowych. W dłoni
trzymał worek z juty, który schwycił, ponieważ akurat był pod ręką. Zaczął nim wymachiwać,
usiłując zwrócić uwagę rozjuszonego zwierzęcia.
 Zabierzcie go stąd!  krzyknął i natychmiast dwóch pracowników wskoczyło do zagrody
i odciągnęło bladego jak płótno Billa.
Curry rzucił workiem w byka i odwrócił się, aby przeskoczyć przez barierkę, ale głowa
parskającego i szarżującego byka dosięgła jego boku. Eleanor zobaczyła grymas bólu na twarzy
Curry ego, zanim upadł ciężko na ziemię.
Przerażona, niewiele myśląc, prześliznęła się między barierkami, podniosła porzucony
worek z juty i wrzasnęła ile sił w płucach:
 Ty głupia bestio!
Następnie zaczęła okładać byka workiem po zadzie, napędzana strachem i frustracją.
Zapewne byk nie poczuł uderzeń workiem, ale jego ruch odwrócił uwagę zwierzęcia od wcześniej
zaatakowanego Curry ego. W rezultacie poruszył się, zmieniając ustawienie wielkiego, pokrytego
czerwoną skórą cielska.
Dwaj kowboje wskoczyli do zagrody, by korzystając z nieuwagi byka, odciągnąć
Curry ego, który widząc, co się święci, wykrzyknął:
 Zabierzcie stąd tę przeklętą kobietę!
Jed Docious opasał silnym ramieniem talię Eleanor i na poły ją niosąc, na poły ciągnąc,
odprowadził w bezpieczne miejsce, podczas gdy inni kowboje usiłowali odciągnąć byka, biegając,
skacząc i wymachując rękami. Curry również został wyniesiony poza zagrodę.
Ledwie Eleanor znalazła się poza ogrodzeniem, ruszyła pędem do Curry ego. Leżał
rozciągnięty na ziemi, z rany na boku sączyła się krew. Jeden z pracowników usiłował zatamować
krwawienie, przyciskajÄ…c do rany czystÄ… chusteczkÄ™.
 Jak się czujesz?  spytała, z trudem łapiąc oddech.
Uklękła obok rannego i odsunęła z twarzy, wyraznie pobladłej pod opalenizną, kosmyk
zapiaszczonych włosów.
 Ty narwana uparta oślico  powiedział powoli głosem ostrym jak trzaśnięcie bicza.  Ty
pustogłowa mała wariatko. Mógł cię zabić, ty cholerna, obłąkana kobieto.
Szybko okazało się, że to była tylko przygrywka do właściwej reprymendy. Po niej nastąpił
stek głośno wypowiadanych przekleństw. Wcześniej Eleanor nie słyszała, aby Curry kiedykolwiek
ich użył. Zaczerwieniła się jak burak i kilka łez spłynęło po jej policzkach, zanim opanowała się,
uprzednio wziąwszy głęboki oddech.
 Szefie  odezwał się niepewnie Jed Docious  trzeba jechać do chirurga, żeby cię
opatrzył, bo wykrwawisz się na śmierć.
 A na cholerę mi chirurg!  Pałające srebrzyste oczy skierowały się na wysokiego
kowboja.  Zabierzcie mnie do domu i sprowadzcie Jake a. Potrafi mnie pozszywać.
 Curry, Jake jest świetny, ale zajmował się tylko zwierzętami.
 Docious, nie mów mi, jaki on jest i co robi. Sam to wiem. Po prostu go sprowadzcie,
dobra?  Spojrzał na pobladłą twarz Eleanor i dodał zgryzliwie:  Jeszcze jedno, wpuśćcie ją do
zagrody. Skoro już zdecydowała, że jest kowbojem&
To była przysłowiowa ostatnia kropla, która przepełniła kielich goryczy. Eleanor
błyskawicznie odwróciła i ze szlochem pobiegła do konia. Kiedy go dosiadała, łzy płynęły jej
strumieniem po policzkach. Odjechała, nawet nie spojrzawszy za siebie.
ROZDZIAA ÓSMY
Zaszyła się w swoim pokoju i pozostała w nim do końca dnia. Nie wpuściła nawet Bessie
proponującej, że przyniesie jej kolację. Zapiekła się w sobie i nie spytała, co z Currym, chociaż
bardzo chciała usłyszeć zapewnienie, że wszystko w porządku.
Tymczasem zapadł zmrok i nadeszła noc. Eleanor zapaliła małą lampkę przy łóżku, usiadła
w stojącym przy oknie fotelu i zapatrzyła się niewidzącym wzrokiem w ciemność. Oczy piekły ją
od płaczu.
Usłyszała, że ktoś otwiera drzwi, odwróciła głowę i zobaczywszy, że to Curry, spojrzała
ponownie w okno. Przygryzła dolną wargę, usiłując powstrzymać łzy, znowu wzbierające pod
powiekami, ale jedna z nich spłynęła do kącika ust.
Curry niespiesznie zniżył się do Eleanor i przed nią ukląkł. Miał rozpiętą koszulę i mogła
zauważyć białą opaskę bandaża, odcinającą się od opalonej, pokrytej czarnymi pierścionkami
włosów skóry piersi. Uniósł ręce i objął ją delikatnie obiema dłońmi w talii, patrząc pociemniałymi
oczami prosto w jej zamglone Å‚zami oczy.
 Zmiertelnie mnie wystraszyłaś, Kwiatuszku. Czy jesteś w stanie to zrozumieć?  spytał
cicho.  Omal nie oszalałem, widząc cię przy tym rozjuszonym zwierzęciu. W pełni zdawałem
sobie sprawę z tego, jak poważne niebezpieczeństwo grozi ci ze strony rozsierdzonego byka.
Przecież w każdej chwili mógł dosięgnąć cię rogiem, podobnie jak to zrobił ze mną. Ty kochana
mała wariatko, co by było, gdyby przebił ci brzuch? Może nawet nie mogłabyś mieć dzieci. Nie
pomyślałaś o tym?
Eleanor przecząco pokręciła głową.
 Ja& bałam się, że on cię zabije  odparła.
Jasnozielone oczy lśniły od łez, podobnie jak liście zroszone kroplami wiosennego
deszczu.
 Skarbie  zniżył głos  jak mógłbym się cieszyć, że uszedłem z życiem, wiedząc, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •