[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ten naszyjnik należał do Camerona O'Della - stwierdził Nicolo,
wyciągając rękę do Lacey. - Pani pozwoli?
- Niewiele z niego zostało. Był niezwykły, ale Kiley rozebrała go na
części.
S
R
Nicolo oglądał diamenty. Zostały dwa dwukaratowe i jeden
pięciokaratowy kamień, jeden z najpiękniejszych ognistych diamentów, jakie
widział w życiu.
Nicolo posadził Kiley na łóżku i obrócił jej głowę do światła.
- Masz ogromnego siniaka. To sprawka Ferrella?
- Nie zrobił tego specjalnie. Uderzył mnie łokciem, kiedy walczył z
Lacey.
Nicolo wysłał Lacey po lód, a kiedy zostali sami, zaczął wypytywać
Kiley.
- Jak znalazłaś naszyjnik?
- Udało mi się otworzyć medalion. - Kiley wzruszyła ramionami.
- A naszyjnik był w środku? - Nicolo uniósł brwi.
- Nie. Ale był tam kluczyk do sejfu. Kiedy znalazłam właściwy bank,
naszyjnik był mój.
- I co wtedy zrobiłaś?
- Posługując się listą, którą znalazłam na twoim biurku, zaczęłam
oddawać diamenty ludziom... - Głos jej się załamał - ludziom, których
oszukałam. Ferrell był ostatni. Gdybym wiedziała, że go spłaciłeś, nigdy bym
się z nim nie skontaktowała.
- Rozumiem, że jeden diament mu nie wystarczył.
- Nawet najmniejszy z nich wart był dwukrotnie więcej, niż od niego
wzięłam. Ale on chciał wszystkie trzy. Uważał, że należą mu się za to, co
przeszedł. Potem pojawiła się Lacey i... - Kiley wzruszyła ramionami.
- A potem ja - dorzucił Nicolo.
- Jak ci się udało mnie znalezć?
- Prawie natychmiast zacząłem cię szukać.
- Prawie... - powtórzyła Kiley.
S
R
- Najpierw musiałem odzyskać zdrowy rozsądek. A kiedy sam nie
mogłem cię znalezć, zaczęła mi pomagać rodzina.
- Twoja rodzina? - Kiley nie wierzyła własnym uszom.
- Tak. Każdy z nich.
- Ale dlaczego? Nie wiedzieli, co było w teczce?
- Wiedzieli.
- Nie potrafię tego zrozumieć.
Kiley nie zdążyła już o nic więcej zapytać, bo pojawiła się Lacey z
kostkami lodu w woreczku.
- Proszę, kochanie. To ci pomoże - powiedziała tonem troskliwej matki.
- Teraz proszę mi wytłumaczyć sprawę naszyjnika - zwrócił się Nicolo do
Lacey. - I przekręt Kiley z kopalnią diamentów.
- A co dostanę w zamian? - Lacey zmrużyła oczy.
- Lacey! - zawołała Kiley.
- Dwa małe diamenty - zaproponował Nicolo.
- Nie ma mowy. Chcę ten duży.
- On należy do Kiley. Jeśli chce pani dostać te małe, to musi mi pani
wszystko wyjaśnić, bo Kiley nie może tego zrobić.
- Ona rzeczywiście straciła pamięć, prawda? Inaczej nie rozdawałaby
diamentów - stwierdziła Lacey. - Jestem pewna, moja droga - zwróciła się do
Kiley - że pokazałaś Nicolowi całą dokumentację Camerona O'Della. Metrykę
urodzenia, świadectwo zgonu i testament.
Nicolo wiedział, że Kiley nie ma pojęcia, o czym mówi matka. Był
zadowolony, że Lacey poruszyła tę kwestię.
- Tak - przyznał. - Widziałem te papiery. Co się stało z udziałem
Camerona w kopalni?
S
R
- Sprzedał go swojemu bratu, zanim pana dziadek kupił kopalnię. Oddał
go w zamian za...
- Naszyjnik.
- Dokładnie tak.
- A pani i Kiley wielokrotnie sprzedawałyście ten naszyjnik, uciekając z
zadatkiem lub też wstawiając fałszywe kamienie.
- To nie tak było. - Lacey zawahała się przez chwilę. - Teraz, kiedy już
nie ma naszyjnika, mogę panu powiedzieć prawdę. Ja jestem odpowiedzialna
za wszystkie oszustwa opisane w pana teczce.
- Nie. To niemożliwe. - Kiley potrząsnęła głową. - Ci ludzie mnie
rozpoznali.
- To dlatego, że używałam twojego imienia - roześmiała się Lacey.
- Zrobiłaś to własnej córce? - Kiley była wstrząśnięta.
- Dziewczyna musi umieć o siebie zadbać. - Lacey machnęła ręką. - A
teraz - zwróciła się do Nicola - czekam na swoje diamenty, przystojniaku.
Nicolo zręcznie wyjął największy kamień z oprawy i włożył go do
kieszeni. Potem z namaszczeniem podał Lacey dwa pozostałe kamyki.
- Będę pilnował, by pani już nigdy nie wykorzystywała Kiley - ostrzegł.
- Oczywiście. Już najwyższy czas, by się pożegnać - stwierdziła,
uśmiechając się do obojga. - Nie musicie się martwić. Nie będę się wam
naprzykrzać.
- Odprowadzę panią - powiedział Nicolo.
Kiedy zeszli do holu, wyciągnął z kieszeni wizytówkę i podał ją Lacey.
- Mam nadzieję, że nie będzie potrzebna, ale na wszelki wypadek...
- Nie rozumiem. - Lacey była zdumiona. - Dlaczego pan mi to daje?
- Po pierwsze, jest pani matką Kiley - powiedział, choć zdawał sobie
sprawę, że więzy rodzinne nie mają dla niej znaczenia. - Po drugie, przed
S
R
chwilą skłamała pani w dobrej sprawie. Ale proszę tego więcej przy mnie nie
robić. Jestem dobrym wykrywaczem kłamstw.
Zanim się zorientował, jego przyszła teściowa była już na ulicy, więc
zaraz wrócił do Kiley.
Stała przy oknie. Nicolo wziął ją za rękę.
- Tak mi przykro, kochanie. Przepraszam, że zwątpiłem w ciebie, że
pozwoliłem ci odejść.
- O co ci chodzi, Nicolo? - W jej oczach widniał ból. - Dziękuję, że
przyszedłeś mi z pomocą, ale nic więcej nie mamy sobie do powiedzenia.
- Jest jeszcze coś. - Ujął jej twarz w obie dłonie. - Ja cię kocham, Kiley
O'Dell. Chcę spędzić z tobą życie. Mam nadzieję, że ty też tego chcesz.
- Ja też cię kocham, Nicolo. Zawsze cię kochałam.
- Wyjdz za mnie. Nie będziemy już mieli przed sobą żadnych tajemnic. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •