[ Pobierz całość w formacie PDF ]

międzygwiezdną?
- Nie - odparł Minault.
- Cóż więc w takim razie - pytał dalej tamten - robimy tutaj?
- Jesteśmy tu - rzekł Minault starannie dobierając słowa i składając dłonie na swym nieco
zbyt wypukłym brzuchu - ponieważ machina nie jest człowiekiem, o przepraszam, istotą ludzką.
Istota ludzka bowiem, jeśli umieści się ją w miejscu takim jak, powiedzmy, Merkury, w warun-
kach, które pozostają w absolutnej niezgodzie z celem, dla jakiego ją tam umieszczono, prędzej
czy pózniej zacznie się rozglądać i dopatrywać ukrytych związków.
I uśmiechnął się promiennie do rozmówcy.
- Wtedy zaś - ciągnął dalej - istnieje możliwość, że po otrzymaniu właściwej odpowiedzi,
istota owa przemyśli problem głębiej, zamiast po prostu przełknąć gotową formułkę. Co być
może stanie się waszym udziałem, jeśli zależy wam tylko na informacji.
Wszyscy obecni wymienili uśmiechy.
- Niech będzie - poddał się ten, co zadał pytanie. - Każdy z nas mógł dać się naciąć. Nadal
jednak nie otrzymałem odpowiedzi.
- Słuszna uwaga - rzekł Minault. - Cóż, sedno w tym, że istota ludzka reaguje tak, a nie
inaczej z powodu wrodzonej ciekawości. Machina zaś, nazwijmy ją monstrum technologicznym,
może posiadać najróżniejsze cechy, ograniczona jest jednak brakiem wrodzonej ciekawości. Ten
talent zarezerwowano wyłącznie dla istot żywych.
Przerwał ponownie. Słuchacze milczeli.
- Nasz obecny świat - podjął po chwili Minault - znajduje się w krzepkim uścisku
mechanicznego potwora, którego głową, jeśli zgodzicie się na to określenie, jest Kompleks
Inżynierii Zwiatowej. Potwór ów jest nam wrogi i może nas aż nazbyt swobodnie śledzić. Na
przykład, poprzez każdą transakcję, jakiej dokonujemy za pomocą kart kredytowych, lub za
każdym razem, gdy używamy środków transportu publicznego, jemy posiłek, czy wynajmujemy
mieszkanie, słowem tak długo, dopóki pozostajemy na Ziemi. Kompleks zaopatrzeniowy tu, na
Stacji Odskoczni, oficjalnie jest częścią Kompleksu-Matki tam, na Ziemi. W istocie jednak
obecnie obie planety nie mają żadnego kontaktu, poza eksperymentalnym łączem transportowym
- obdarzył całą grupę szerokim uśmiechem. - Tak więc - ciągnął dalej - kryjemy się tutaj pod
pozorami uczestnictwa w Operacji Odskocznia. Właściwie to w chwili obecnej kontrolujemy tę
operację. Nie interesuje nas ona, po prostu służy jako zasłona dymna. Oczywiście, nasza
obecność intryguje tych pracowników Stacji, którzy nie są członkami Gildii. Machina jednak,
jako się rzekło, nie reaguje tak jak istota ludzka. Jeśli czegoś nie widzi, zakłada po prostu, że tego
nie ma i nie zagląda, nie szpera po mrocznych kątach dlatego tylko, iż mogłaby natknąć się tam
na wrogów.
Czyjaś dłoń uniosła się w górę. Odwróciwszy głowę Paul spostrzegł, że należała ona do
tej energicznej, młodej dziewczyny.
- Tak? - spytał Minault.
- To nie ma sensu - powiedziała. - Kompleks Inżynierii Zwiatowej jest zarządzany przez
ludzi, nie przez machiny.
- A, tak - odparł Minault. - Ale mówiąc to, zakładasz jednak, że sprawami kierują
Naczelny Inżynier Zwiata i jego zespół. Tak nie jest. Oni są kontrolowani przez naukowców,
którzy z kolei ulegają... użyjmy tej nazwy dla wygody, Kompleksowi Ziemi, bez którego oni
sami nie mogą istnieć.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Czyżbyś twierdził - zawahała się na moment, jak pływak mający zamiar dać nura do
zimnej wody, wyraznie zaskoczona niezwykłością tego, co zamierzała powiedzieć - że
Kompleks-Matka posiada inteligencje?
- O, jestem tego całkowicie pewien - beztrosko oznajmił Minault. - Posiada on
fantastyczną wiedzę, a także coś w rodzaju śladowej inteligencji. Nie sądzę jednak, żeby właśnie
o nią ci chodziło. Chciałabyś się dowiedzieć, czy Kompleks-Matka, albo, jak wielu zaczęło
nazywać go ostatnio, Superkompleks, posiada świadomość i własną osobowość.
- No... owszem - przyznała się.
- Tak myślałem. Cóż, odpowiedz na to pytanie, droga pani i wy, drodzy panowie, jest
dość zaskakująca. Jak najbardziej, posiada.
Cała grupa, przysłuchująca się dotąd w milczeniu sokratejskiemu dialogowi dziewczyny i
Minaulta, ocknęła się raptownie i odpowiedziała pomrukiem niedowierzania.
- O, nie w rozumieniu ludzkim, nie w rozumieniu ludzkim - rzekł Minault uspokajająco. -
Nie zamierzam nadużywać waszej łatwowierności. Na pewno jednak wszyscy, wcześniej czy
pózniej, pojmiecie, iż machinie owej niezbędna była zdolność elementarnego rozumowania, a do
tego trzeba było osiągnąć pewien stopień komplikacji systemu. I dlaczegóż by nie? Poręcznie jest
mieć machinę, która potrafi rozumować i stopniowo nauczy się nie powtarzać swych
popełnionych już błędów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •