[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Węża, przebijając pierś i serce młodzieńca. I ten demon padł martwy.
Siwowłosy mężczyzna złaził powoli ze zrujnowanej bramy, nad którą przed
chwilą siedział. Zmiał się.
 Czary Niuna ciągle jeszcze są coś warte! Działają nawet tutaj, prawda?
Słyszałem, jak jeden taki wysoki zwoływał swych przyjaciół  demony i tłuma-
czył im, jak was zaatakować. Wydawało mi się, że to niesprawiedliwe, gdy pięciu
walczy przeciwko dwóm. Usiadłem więc na szczycie tej bramy i odbierałem si-
ły wielorękiemu demonowi. Wciąż jeszcze to potrafię! Teraz przejąłem jego siły,
a przynajmniej dobrą ich część, i czuję się o wiele lepiej niż kilka księżyców
temu. . . Jeśli w ogóle istnieje taka Rzecz jak księżyc.
 Rzecz powiedziała  Frank  odezwał się Elryk, marszcząc brwi.  Czy
to imiÄ™? Jej dawne imiÄ™?
 Być może  odparł stary Niun.  Być może. Biedne stworzenie. Teraz
jednak już nie żyje. Nie jesteście z Ameeron, choć przypominam sobie, że ciebie,
Czerwony, widziałem tu przedtem.
108
 I ja cię widziałem  powiedział z uśmiechem Rackhir. Podniósł z ziemi
jedną z głów Węża i wytarł nią z krwi swój miecz.  Ty jesteś Niun, Który
Wiedział Wszystko.
 Tak, Ten, Który Wiedział Wszystko, a który teraz wie bardzo mało. Wkrót-
ce nie będę już pamiętał nic. Wówczas pozwolą mi wrócić z tego strasznego wy-
gnania. Taki układ zawarłem z Orlandem od Berła. Byłem głupcem, który pragnął
wiedzieć wszystko. Ciekawość wplątała mnie w przygodę, która zaniepokoiła Or-
landa. Wykazał mi błędność mojego postępowania i zesłał mnie tutaj, bym zapo-
mniał. Niestety, jak zauważyliście, od czasu do czasu przypominam sobie niektóre
swoje dawne umiejętności i okruchy wiedzy. Wiem, że szukacie Czarnych Mie-
czy. Wiem, że jesteÅ› Elrykiem z Melniboné. Wiem też, co siÄ™ z tobÄ… stanie.
 Znasz moje przeznaczenie?  zapytał Elryk.  Opowiedz mi o nim, Niu-
nie.
Niun otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili zacisnął je
mocno.
 Nie.  Potrząsnął głową.  Zapomniałem.
 Nie!  Elryk uczynił ruch, jakby chciał pochwycić starego człowieka za
ramiona i potrząsnąć nim mocno.  Nie! Ty pamiętasz! Widzę, że pamiętasz!
 Zapomniałem.  Niun opuścił głowę. Rackhir przytrzymał mocno ręce
Elryka.
 On zapomniał, Elryku.
Elryk skinął głową. Milczał przez chwilę, zanim podjął dalej.
 Ale pamiętasz zapewne, gdzie znajduje się Tunel Pod Moczarami?
 Tak. Same Moczary leżą niedaleko Ameeron. Pójdziecie tamtą drogą. Po-
tem poszukacie wyrzezbionego w czarnym marmurze obelisku w kształcie orła.
U jego stóp znajduje się wejście do Tunelu.  Niun powtarzał te słowa jak papu-
ga, a gdy podniósł wzrok, jego twarz była spokojniejsza.  Co wam przed chwilą
powiedziałem?
 Dałeś nam wskazówki, jak znalezć wejście do Tunelu Pod Moczarami 
powiedział Elryk.
 Naprawdę!  Niun klasnął w ręce.  Wspaniale. Teraz i o tym zapomnia-
łem. Kim jesteście?
 O nas najlepiej zapomnieć  powiedział Rackhir z łagodnym uśmie-
chem.  %7łegnaj, Niun. Dziękuję ci.
 Za co mi dziękujesz?
 Za to, że pamiętałeś i za to, że zapomniałeś. Ruszyli dalej przez żałosne
Ameeron, zostawiając za sobą szczęśliwego starego czarnoksiężnika. Po drodze
widzieli wiele dziwacznych twarzy, przyglÄ…dajÄ…cych siÄ™ im z drzwi i okien. Szli,
starając się jak najmniej oddychać cuchnącym powietrzem.
 Sądzę, że tylko jednemu Niunowi w tym zapomnianym przez boga i ludzi
mieście mógłbym zazdrościć  rzekł Rackhir.
109
 %7łal mi go  odparł Elryk.
 Dlaczego?
 Przyszło mi na myśl, że kiedy już zapomni o wszystkim, może też nie
pamiętać, że wolno mu opuścić Ameeron.
Rackhir roześmiał się i klepnął albinosa w okryte czarną zbroją plecy.
 Nie jesteś zbyt wesołym towarzyszem, przyjacielu Elryku. Czy wszystkie
twoje myśli są równie pozbawione nadziei?
 Boję się, że ku temu zmierzają  odparł Elryk i na jego ustach pojawił się
cień uśmiechu.
Rozdział 3
TUNEL POD MOCZARAMI
Wędrowali długo przez posępne i mroczne pustkowie, aż w końcu dotarli do
moczarów. Wszystko miało tu czarną barwę. Bagno porastały tu i ówdzie kępy
czarnych kolczastych roślin. Było zimno i wilgotno; tuż nad powierzchnią mocza-
rów snuła się ciemna mgła, wśród której przemykały czasem niewielkie postacie.
We mgle majaczył masywny czarny obiekt, zapewne opisany przez Niuna obelisk.
 Obelisk  powiedział Rackhir. Przystanął i oparł się na swym łuku. 
Wznosi się dokładnie pośrodku bagna i nie widać, by wiodła tam jakaś ścieżka.
To dla nas problem. Nie sÄ…dzisz, przyjacielu Elryku?
Elryk z trudem przedarł się na brzeg bagna. Poczuł, że zimny szlam oblepia
mu stopy. Wiele wysiłku kosztowało go cofnięcie się.
 Musi być jakaś ścieżka  stwierdził Rackhir, pocierając palcem kościsty
nos.  Jakże inaczej mógłby przejść tędy twój kuzyn?
Elryk obejrzał się na Czerwonego Aucznika i wzruszył ramionami.
 Kto wie? Może podróżuje w towarzystwie mocy czarnoksięskich, którym
przebycie bagna nie sprawia żadnych trudności?
Naraz pod Elrykiem ugięły się nogi. Przysiadł na wilgotnej skale. Przez chwi-
lę wydawało się, że zaleje go słona bagienna woda. Poczuł ogarniającą go niemoc.
Działanie narkotyków, które po raz ostatni przyjął, przechodząc przez Wrota Cie-
nia, było coraz słabsze. Rackhir zbliżył się i stanął obok albinosa. Uśmiechnął się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •