[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapomnieć.
- Leży na stole w kuchni... Zrobiłam ją wiele tygodni temu... - W jej głosie zaczęła
pobrzmiewać panika. - Nazwałam ją moją listą marzeń".
Dopiero gdy wypuścił ją z objęć i oparła się o poduszki, Douglas zobaczył, że Isabel
płacze. Azy jak groch spływały jej po policzkach.
- Oj, słonko... nie płacz.
- Jestem dziś nieco podenerwowana. To wszystko. Musiał zrobić coś, by mu zaufała.
Podszedł do małego
Parkera, sprawdził, czy niczego mu nie brakuje, zobaczył, która jest godzina i odłożył
zegarek na komodę. Kiedy spojrzał na nią ponownie, w jej oczach nadal czaił się lęk.
- Wiesz, czego ci potrzeba, Isabel?
- Wszystko jest na liście - odrzekła.
- Nie mówię o zakupach.
- W takim razie nie. Nie wiem, czego mi trzeba.
- Wiary. Wiary we mnie. Postaraj się jej trochę w sobie znalezć do mojego powrotu,
albo inaczej porozmawiamy.
27
Ostry ton jego głosu nie sprawił jej przykrości. Douglas Clayborne wróci do niej,
choćby po to, by zbesztać ją za brak zaufania. Był wystarczająco arogancki i dumny, by to
zrobić...
- Nie chciałam cię obrazić.
- Ale obraziłaś.
Popatrzyła na niego z uśmiechem; nie chciała, by wyjeżdżał zły na nią.
- Obiecuję, że znajdę w sobie trochę wiary - powiedziała, po czym dodała z
przekornym błyskiem w oczach: - Uważaj na siebie, słonko.
28
ROZDZIAA 4
Czym skorupka za młodu nasiąknie... Douglas nigdy nie zapomniał jak otwiera się
zamki w drzwiach i wchodzi do budynków tak, by nie być zauważonym. Przez kilka lat w
dzieciństwie mieszkał w Nowym Jorku i przeżył tylko dzięki umiejętnościom właściwym
przestępcom. Do Nowego Jorku trafił z sierocińca. Był małym chłopcem, gdy zaczął kraść i
doskonalić technikę włamywacza. Potem spotkał swoich braci" i małą siostrzyczkę", i wraz
z nimi wyruszył na Zachód. I choć porzucił dawny styl życia, pamiętał. Zawsze powtarzał, że
z włamaniami jest jak z kochaniem się z kobietą - gdy już raz załapiesz o co chodzi, nigdy nie
zapomnisz.
Jego złodziejskie doświadczenie bardzo mu się teraz przydało. Cieszył się również, że
z powodu ulewnego deszczu wartownicy Boyle'a pochowali się do domów. Co prawda nie
byliby dla niego żadnym zagrożeniem, ale na pewno niezle utrudniliby mu życie. Douglas
schował wóz w małej grocie nieopodal miejsca, gdzie czatowali i podczołgał się do czterech
mężczyzn, mając nadzieję podsłuchać z ich rozmowy jakichś interesujących szczegółów
dotyczące ich szefa. Niestety, nie dowiedział się niczego ważnego parę
razy wymienili imię Boyle'a, a tylko po to, by narzekać, jakie kiepskie zadanie im
wyznaczył. Przechwalali się, ile to szklaneczek whisky są zdolni wypić za jednym
posiedzeniem. Po jakichś dwudziestu minutach podsłuchiwania Douglas był szczerze
znudzony i zniechęcony, gdyż nie dowiedział się absolutnie niczego. Właśnie chciał
skierować się do miasta i ominąć łotrzyków szerokim łukiem, gdy postanowili wracać,
zwłaszcza że ulewa dała się im we znaki. Byli też przekonani, że Boyle nigdy się o tym nie
dowie.
Ich lenistwo tylko ułatwiło Douglasowi zadanie. Sześć razy obrócił na swoim wałachu
między sklepem Coopera, a wozem pożyczonym od Isabel i gdy już zgromadził wszystkie
potrzebne rzeczy, po raz ostatni wrócił do miasta, by spotkać się z doktorem Simpsonem.
Nie zapukał od frontu, gdyż jak się Isabel tego spodziewała, ludzie Boyle'a pilnowali
także doktora. Douglas zobaczył wysokiego chłopaka opierającego się o ścianę budynku po
przeciwnej stronie ulicy, trzymającego w jednej ręce strzelbę, a w drugiej butelkę whisky.
Jednak na tyłach nikogo nie było; najwyrazniej Boyle nie przejmował się zbytnio i nie
zawracał sobie głowy strażnikiem. Douglas zakradł się od tyłu budynku i po cichu wszedł do
środka.
29
Zupełnie zapomniał, że doktor Simpson jest żonaty. Przypomniał sobie słowa Isabel
dopiero, gdy w sypialni zobaczył pulchną kobietkę śpiącą na boku, odwróconą plecami do
męża. Spod kołdry wystawały jej tylko puszyste siwe włosy.
Przyłożywszy dłoń do ust starszego mężczyzny, wyszeptał, że jest przyjacielem Isabel
Grant i że chce z nim koniecznie porozmawiać, więc byłoby wspaniale, gdyby dobry doktor
pofatygował się z nim na dół.
Doktor Simpson był najwyrazniej przyzwyczajony do tego, że obcy ludzie budzili go
w środku nocy. Choć lekarz patrzył na niego niepewnie, nic nie powiedział. Może nie chciał
budzić żony... Zamknął za sobą drzwi sypialni i zaprowadził Douglasa do swego gabinetu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- Chmielewska Joanna Lesio 02 Dzikie biaĹko
- Natasha Oakley Wymarzony biaĹy welon
- Dunlop Barbara MiĹoĹÄ w BiaĹym Domu
- 02 BiaĹa suknia
- 0461. Kistler Julie DzwoniÄ, bo kocham
- czas_rozpoczac_sad_od_domu_bozego
- Sandemo_Margit_09_ZbśÂć kane_serca
- Diana Palmer Tu jest mój dom
- 2004 14. Zimowe śÂluby 2. Skandaliczne zaloty Whitiker Gail
- Courths Mahler Jadwiga PerśÂy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zona-meza.xlx.pl