[ Pobierz całość w formacie PDF ]
albo tylko... piękna kobieta, która oparła się na moich plecach jak zmora całym swoim ciężarem.
Ten drugi świstek odezwała się musisz własnoręcznie przepisać, aby
przypadkiem nie zwrócono na mnie jakiegokolwiek podejrzenia. Co do kontraktu, to oczywiście
przepisywać go nie ma potrzeby.
Przepisałem prędko w kilku wierszach treść karty oznajmiającej, że popełniłem
samobójstwo i oddałem ją Wandzie. Przeczytała pismo i położyła na stole, uśmiechając się
zdradziecko.
No, czy teraz będziesz miał odwagę podpisać tamten cyrograf? zapytała mnie
szyderczo, ciągle z uśmiechem na różowych ustach.
Wziąłem pióro do ręki.
Zaczekaj, najpierw ja mówiła tobie drżą ręce. Czy tak bardzo lękasz się
własnego szczęścia?
Odebrała mi papier i pióro. Stałem bezczynnie, walcząc z własnymi myślami. Nagle
wpadł mi w oko olbrzymi obraz, piękne dzieło szkoły włoskiej, na którym namalowana była
półnaga Dalila, leżąca na wzorzystym kobiercu. Z takim samym prawie uśmiechem jak Wanda,
pochyliła się w kierunku Samsona, którego Filistyni związali i rozciągnęli na ziemi. Co za
płomień w jej oczach, co za szatańska przebiegłość w uśmiechu, jakim darzy osłupiałego
Samsona, który patrzy z lubością na nią w ostatniej chwili, zanim mu srodzy wrogowie wyłupią
oczy rozpalonym żelazem...
No, straciłeś wszystko, co miałeś, ale mimo to jest jeszcze furtka ratunku. Ostrzegam
cię, żeś mnie jeszcze nie poznał, kochanie moje...
Spojrzałem na dokument i spostrzegłem dopiero co nakreślone wielkimi, kształtnymi
literami jej imię i nazwisko. Raz jeszcze popatrzyłem w jej błyszczące oczy, wziąłem pióro do
ręki i podpisałem się szybko.
Drżałeś ogromnie, przyjacielu jeśli chcesz, to ci pomogę podpisać się na tym
drugim świstku. Daj rękę.
Wetknęła mi przemocą pióro do ręki i wodziła nią tak, że wreszcie wyszło spod pióra całe
moje imię i nazwisko. Teraz zabrała oba papiery i schowała je do szuflady w stoliku u wezgłowia
otomany.
Tak. A teraz oddaj swój paszport i pieniądze.
Wyjąłem portfel z paszportem i całym zapasem gotówki, i oddałem jej. Popatrzyła do
wnętrza i następnie schowała je do tej samej szufladki.
Ukląkłem u jej stóp w nadziei, że mnie obdarzy pieszczotami lecz odtrąciła mnie
brutalnie i poruszyła dzwonkiem, na którego dzwięk wbiegły do pokoju trzy Murzynki, czarne
jak wykrojone z hebanu, ubrane w czerwone szaty. Rzuciły się, by mnie spętać.
Zrozumiałem swoje położenie i chciałem się podnieść, ale surowy, piorunujący wzrok
mojej bogini jakby mnie przygwozdził. Ani się spostrzegłem, kiedy krępe Murzynki
obezwładniły mnie, związały ręce i nogi.
Podaj mi bat, Heydee rozkazała Wanda jednej z niewolnic ze spokojem i zimną
krwią.
Murzynka wypełniła rozkaz w okamgnieniu, podając na klęczkach bat srogiej władczyni.
Zdejmij ze mnie futro i podaj mi szal gronostajowy rozkazywała dalej, a Murzynka
uwijała się jak łasica, zwinnie i zgrabnie.
Uwiążcie go tu do słupa brzmiał głos kobiety, otulającej się w gronostaje.
Murzynki przywiązały mnie w pasie do słupa, który podpierał baldachim nad ozdobnym
łóżkiem, urządzonym w stylu starowłoskim, po czym zniknęły wszystkiej jakby się ziemia pod
nimi rozstąpiła.
Wanda podeszła do mnie szybko, roztaczając tren atłasowej sukni niby pawi ogon. Jej
rude włosy, zda się, sypały iskrami. Chwyciła bat, oparła jedną rękę na biodrze i pozostając w tej
pozycji, zaczęła się śmiać.
Skończyła się między nami zabawa i gra w ciuciubabkę mówiła zimno, przez
zaciśnięte zęby. Oddałeś się sam w moje ręce, bez zastrzeżeń; wykorzystuję to i czynię zadość
twoim pragnieniom z rozkoszą, której nie znałam, a którą ty sam mi odkryłeś. Otóż nie jesteś już
teraz moim kochankiem, lecz niewolnikiem i poznasz kim ja jestem. Przede wszystkim
otrzymasz plagi, mimo że na nie zasłużyłeś, żebyś pamiętał, co cię czeka, jeżeli będziesz w
czymkolwiek nieposłuszny lub krnąbrny.
Z dziką namiętnością chwyciła bat i zaczęła ćwiczyć mnie z całej siły.
No i jakże ci się podoba?... Przyjemne, co?...
Milczałem, zacisnąwszy zęby, aby nie krzyczeć i nie błagać jej o litość. Jedno uderzenie
skierowane było na moją twarz, z której trysnęła krew...
Oprawczyni zmęczyła się wreszcie, odrzuciła w kąt narzędzie chłosty i opadła na
otomanę, dzwoniąc równocześnie na służbę.
Do pokoju wpadły Murzynki.
Rozwiążcie go!
Gdy mnie odwiązały od słupa, padłem bezwładnie na podłogę.
Czarne niewiasty śmiały się, ukazując białe jak kreda zęby.
Rozwiążcie mu ręce i nogi.
Uwolniono mnie z więzów i mogłem się nareszcie podnieść.
Niech Grzegorz przyjdzie tu.
Zbliżyłem się ku niej, jak pies, podziwiając jej przewrotność oraz grozę prawdziwej
tyranicy.
Jeszcze jeden krok rozkazała dalej. Na kolana! Ucałuj moją stopę...
Wyciągnęła spod atłasowej sukni zgrabną, drobną nóżkę, a ja, skończony głupiec,
spełniłem i ten jej rozkaz.
Grzegorz nie będzie mnie teraz widział przez cały miesiąc odezwała się surowo
a to w tym celu, ażebym ci była obca, a ty żebyś mógł dokładniej spełniać swe obowiązki. Przez
ten czas będziesz zajęty w ogrodzie. A teraz precz mi z oczu!
* * *
Miesiąc strasznej monotonii wśród ciężkiej, pospolitej pracy i beznadziejnej tęsknoty do
ukochanej kobiety-szatana, to zda się, wieczność cała.
Przydzielono mnie do pomocy ogrodnikowi. Pomagam mu oczyszczać drzewa, kopać
grządki, grodzić płoty, podlewać kwiaty; żywię się tym samym co i on, śpię z nim na barłogu w
jednej izdebce. Wstaję równo ze świtem i kładę się spać po zachodzie słońca. Od czasu tylko do
czasu dochodzą mnie słuchy, co dzieje się w willi. Moja pani otacza się rojem wielbicieli; raz
nawet aż do ogrodu doleciał odgłos jej szampańskiego śmiechu w salonie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- Goethe, Johann Wolfgang von Wilhelm Meisters Lehrjahre
- Baniecka Ewa JośÂka pamićÂtnik maturzystki(1)
- Monika Szwaja Klub MaśÂo Uśźywanych Dziewic
- Cierpienia mlodego Wertera
- Sandemo_Margit_27_Zaginiony
- King.William. .Przygody.Gotreka.i.Felixa.03. .Zabójca demonów
- Morgan Sarah W angielskim zamku
- Alain Le citoyen contre les pouvoirs
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksićÂśźniku (06) śÂwiatśÂa elfów
- Anya Richards Awaken (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfc.htw.pl