[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nasłał na mnie policję wyjaśniła.
O Boże! jęknęła Lucy, krzywiąc pełną i ładną, ale starzejącą się już twarz.
Czy ten człowiek nigdy nie wydorośleje?!
Spróbuj zgadnąć westchnęła Callie. Znasz go dłużej niż ja...
Nie przypominaj mi lepiej o tym! żachnęła się przyjaciółka Nagle
zauważyła stojącego w drzwiach Iana.
Co to za przystojniak? spytała szeptem.
Ostatnia ofiara Quincy'ego wyjaśniła Callie. Ian, pozwól... To jest Lucy
Coates.
Miło mi. Wyciągnął dłoń, przyglądając się uważnie opartej o biurko
kobiecie.
Nigdy nie widział nikogo tak niskiego i krągłego zarazem. Pracodawczyni
Callie cała składała się z miłych dla oka wypukłości, uwieńczonych zupełnie
nieprawdopodobną rudą fryzurą. Wyglądała jak dobra wróżka z jakiejś egzotycznej
bajki. Poruszyło go zwłaszcza to, że sprawiała wrażenie osoby bez reszty oddanej
dziewczynie.
Nie wyglądasz na bywalca salonów. Jak udało ci się poznać Quincy'ego?
spytała Lucy.
Salonów? powtórzył niepewnie Ian.
Bilardowych mruknęła Callie, dławiąc się ze śmiechu.
Aa... rozumiem wymamrotał, zawstydzony tym, że nie od razu się
zorientował.
Lucy zaśmiała się głośno.
Chętnie wysłucham tej opowieści...
Opowiem ci o wszystkim, jak tylko znajdziemy wuja wtrąciła się Callie.
Teraz musimy uciekać. Czy możesz ukryć mój samochód?
Jasne. Czy myślisz, że zjawi się tutaj policja?
Pewnie tak. Jestem w końcu u ciebie zatrudniona powiedziała Callie.
Lucy westchnęła z rezygnacją.
Dobra. Co mam im powiedzieć? Ostatnio widziałam cię w zeszłą środę czy w
czwartek. Nic więcej nie pamiętam...
Cudownie.
Podlać kwiaty?
Gdybyś mogła...
Callie z wdzięczności wycałowała Lucy w oba policzki.
Uważaj na siebie. Powiedz Quincy'emu, że tym razem będzie miał ze mną do
czynienia...
Coś ty! Schowa się do mysiej dziury...
Tylko wtedy, jeśli zagrożę mu małżeństwem. Poza tym stary łotr nie boi się
niczego. Idz po kluczyki, wiesz, gdzie są, a ja pogadam chwilę z łanem
zakończyła Lucy.
Kiedy dziewczyna wyszła z biura, Lucy spojrzała na Iana. Jej czoło pokryło się
zmarszczkami.
Czy to coś poważnego? spytała.
Dosyć...
Uważaj na Callie, Ian. Nie jest wcale taka twarda, jak jej się wydaje.
Tak?
Po prostu sama siebie oszukuje westchnęła Lucy.
Obiecaj, że się nią zajmiesz.
Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wyszła z tego cało przyrzekł.
Drzwi ponownie się otwarły i stanęła w nich Callie. Spojrzeli sobie w oczy.
Nigdy przedtem nie patrzył na nią tak czule.
Postanowił sobie, że musi chronić dziewczynę od zła. Nie pewną siebie Doc
Watson, ale tę nieśmiałą Callie, którą trzymał w ramionach jeszcze przed niecałą
godziną.
Dziewczyna weszła do środka. Dostrzegła pełen napięcia wzrok Iana. Czuła się
tak, jakby się jej oświadczył.
Zaśmiała się w duchu. Nawet gdyby miała na to ochotę, powstrzymałby ją
zdrowy rozsądek. Nie mieli ze sobą nic wspólnego. %7łyli w innych światach. Co
zrobi, kiedy dowie się o całej sprawie? Samo myślenie o tym było aż nazbyt
bolesne.
Chodzmy już szepnęła, spuszczając wzrok.
Oczywiście. Ian kiwnął gorliwie głową.
Szczęśliwej drogi! I raz jeszcze uważajcie na siebie.
Lucy obdarzyła speszoną dwójkę promiennym uśmiechem. I nie róbcie
żadnych głupstw dodała z wahaniem.
Callie zerknęła ukradkiem na przyjaciółkę. Jej dwuznaczny uśmieszek był
bardziej wymowny niż spojrzenie Iana. Co to wszystko właściwie znaczy?
Postanowiła odpowiedzieć sobie na to pytanie pózniej. Miała zresztą wiele
spraw do przemyślenia. Musieli tylko wcześniej znalezć jakąś bezpieczną
kryjówkę.
Ian spojrzał z niepokojem na dziewczynę. Jechali opuszczoną, wiejską drogą
wiodącą do granicy z Marylandem.
Callie uważnie obserwowała mijane miejsca. Określiła tylko ogólnie, gdzie
mają jechać. Na liczniku pojawiały się kolejne mile. Nie wiedział, kiedy skończy
się podróż. I nie miał już siły dłużej znosić milczenia.
Pracujesz u Lucy? spytał w końcu.
Callie oderwała na chwilę wzrok od szyby.
Od czasu do czasu. Projektowanie terenu to kwestia mody, więc albo
opływam w dostatki, albo głoduję...
Doktorat z biologii przydaje ci się w pracy?
Raczej nie. Dziewczyna poprawiła pasy bezpieczeństwa i przesunęła się w
jego stronę. Trzeba znać cykle rozwoju różnych roślin i wiedzieć, czy przyjmą się
w danym miejscu. Pózniej należy tylko wybadać gusta klientów i ewentualnie
namówić ich na parę prostych jodeł zamiast palm i rododendronów wyjaśniła.
To chyba łatwe...
Jasne skinęła głową.
A gdzie przygoda i ryzyko? "
Skąd ci przyszło do głowy, że tego potrzebuję?
Ian spojrzał przed siebie. Callie miała wrażenie, że analizuje każde słowo,
usiłując ją jakoś sklasyfikować. Po raz kolejny odezwał się jej instynkt obronny.
I co? ponagliła go. Do jakich wniosków doszedłeś?
Doktorat kosztował cię masę wysiłku. Takich rzeczy nie robi się dla zabawy.
Chciałaś raczej coś osiągnąć. Znając ciebie myślę, że chodziło o przygodę i
wysiłek...
Może same studia stanowiły dla mnie dostateczne wyzwanie? Rzeczywiście
poświęciłam im masę wysiłku.
Myślę, że były również przygodą. Udowodniłam, że mogę zdobyć tytuł
doktorski!
Ian znowu zahaczył o jeden z jej sekretów. Jak mu się to w ogóle udawało?
Może... wymamrotał niepewnie.
Wszystko wskazywało na to, że jej nie wierzył. Callie zastanawiała się, czy
powinna przekonywać go dalej...
Co łączy Lucy i Quincy'ego?
Skąd pomysł, że w ogóle ich coś łączy?
Ian uśmiechnął się.
To jasne jak słońce. Słyszałem, jak mówiłaś Lucy, że zna dłużej Quincy'ego.
Lubi go chyba, prawda?
Mhm.
Nawet bardzo...
Skinęła głową. Ucieszyła się, że przestali rozmawiać o doktoracie.
Wspaniały przykład dedukcji. Quincy i Lucy znają się od dziecka. Są
zaręczeni od dwudziestu lat wyjaśniła pogodnie.
%7łartujesz chyba!
Omal nie wpadli na przydrożny kamień.
Uważaj, jak jedziesz powiedziała ze śmiechem. Niedługo okaże się, że
policja wcale nie będzie musiała nas gonić...
Mile połechtało ją to, że Ian zdziwił się tak bardzo. Nie jest więc nieomylnym
psychologiem. Być może wcale nie musi się go obawiać...
Nie mogę sobie wyobrazić kobiety, która czekałaby na mężczyznę
dwadzieścia lat. To zdarza się chyba tylko w książkach...
Ale Quincy naprawdę chce się z nią ożenić...
Ian spojrzał na nią sceptycznie.
Daj spokój, Callie. Człowiek honoru albo ożeniłby się z Lucy, albo przestałby
ją zwodzić. Nie chcesz chyba powiedzieć, że ten dziwaczny związek trwa do dziś?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- Milczenie_chlopcow_ _Casey_Watson
- Rafferty_Carin_ _NajpiĂâ˘kniejszy_prezent
- Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (45) Ksić śźć czarnych sal
- Arthur C. Clarke Rama I Spotkanie z RamćÂ
- Missouri Dalton Hanged Man's Ghost
- LE Modesitt Timegods 02 Timediver's Dawn
- Wrapster Ebook Amargi Hillier Mind Power Seduction
- James Craig Milcz nawet po śÂmierci
- Fryderyk Nietzsche O pośźytkach i szkodliwośÂci histori
- Czerwone śźniwa Joe Schreiber
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl