[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Twoim mężem.
- Nie rób ze mnie idiotki. Nie jesteś Lazzem. - Usiłowała powstrzymać
histerię i wydostać się z wanny. Ale poddała się, zdając sobie sprawę, że gdy
wstanie, będzie przed tym mężczyzną całkiem naga. - Lazz ma bliznę na
biodrze. Widziałam na basenie. A ty nie masz żadnej blizny!
- Nie, nie mam. I nie jestem Lazzem. - Podniósł się powoli, wyszedł z
wanny i sięgnął po ręcznik. - Co nie zmienia faktu, że jestem twoim mężem.
Caitlyn była nieco przestraszona. Wyszła za tego człowieka za mąż i nie
znała nawet jego imienia. Kochała się z nim przez całą noc. Bawiła jak dziecko
w spienionej wodzie. I oprócz tego, że wyglądał jak sobowtór Lazza, nie miała
pojęcia, kto to jest. Próbowała się uspokoić i zrobić użytek z tej resztki
zdrowego rozsądku, jaka jej pozostała.
- Wyglądasz identycznie jak Lazz, więc zakładam, że jesteście
spokrewnieni. Jesteś jego bratem? Bratem blizniakiem?
- Tak.
- Lazz nigdy mi nie wspominał o bracie - stwierdziła. - Uważasz to
wszystko za dobry żart? To był twój pomysł, czy może on też miał swój udział
w tym dowcipie?
- To nie jest żaden dowcip. Jak widzisz, nie wyglądam na rozbawionego.
- Podał jej ręcznik. - Okryj się. Będzie ci się lepiej rozmawiało.
Caitlyn z trudem powstrzymywała łzy.
- Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Muszę wiedzieć, kim, do
cholery, jesteś i o co w tej obrzydliwej zabawie chodzi!
44
S
R
Przykryła ręcznikiem piersi. Lazz - nie, to przecież nie był Lazz - wziął ją
za łokieć i pomógł wyjść z wanny. W ostatniej chwili powstrzymała się, by nie
powiedzieć  dziękuję".
- Cara...
- O nie. Nie waż się tak do mnie mówić. Kim jesteś, mów!
- Marco Dante.
Marco. Słyszała już to imię. Czy to nie Britt wspominała ostatnio o
 czarującym" Marcu, jednym z braci Dante? Ale czemuż, na Boga, nie
powiedziała, że on i Lazz są blizniakami?
- Jak to się stało? I dlaczego? Lazz wie, co wymyśliłeś?
Marco nie odpowiedział.
Bez słowa podał jej szlafrok i wyszedł z łazienki. Był nagi. Wolałaby,
żeby przykrył czymś swój imponujący tors, który tyle razy obsypywała tej
nocy pocałunkami. Te ramiona, które ją obejmowały z taką siłą. Chciała, by ze
zniewalającego kochanka przemienił się w przeciętnego mężczyznę. Tyle że
nic w nim nie było przeciętne.
- Po pierwsze, to nie żadna zabawa - powiedział, gdy już obydwoje
znalezli się w pokoju i usiedli. - A stało się tak, gdyż Lazz nie pozostawił mi
wyboru. %7ładnego wyboru, wziąwszy pod uwagę, jak mało czasu miałem.
Ruchem ręki nakazała mu, by przestał. Przeszła przez pokój i nalała sobie
filiżankę kawy. Wypiła ją i od razu nalała sobie kolejną.
- Chcę, żebyś mi wszystko wyjaśnił, ale w taki sposób, bym dobrze
zrozumiała. Dlatego będę ci zadawać pytania, a ty odpowiadaj. Krótko i
zwięzle, jasne?
- Logicznie, Caitlyn?
Obawiała się wzroku jego rozumnych oczu, któremu towarzyszył teraz
dobrze znany uśmiech. Podniosła w obronnym geście brodę.
45
S
R
- Tak by było najlepiej. Logika to moja silna strona. A przynajmniej była
nią do niedawna.
Zbierała się, by zadać pierwsze pytanie, ale z jakiegoś powodu nie
potrafiła ogarnąć myśli. Myślała o tym, jak została wmanewrowana w to
oszukane małżeństwo przez siedzącego naprzeciwko niej mężczyznę. Po to, by
on mógł... Mógł co? Zaciągnąć ją do łóżka? To nie miało sensu. Nie musiał się
z nią przecież po to żenić. By uderzyć w Lazza? Możliwe. Ale dlaczego?
Bolała ją głowa. Potarła skronie. Całym sercem chciałaby być teraz w
swoim biurowym kostiumie, mieć na nosie okulary, siedzieć za biurkiem i móc
z pomocą kartki papieru i długopisu zebrać myśli.
- Dobrze. Pierwsze pytanie. Czy jest jakiś racjonalny powód tego
wszystkiego? Coś, od czego moglibyśmy zacząć?
- Masz na myśli punkt A?
- Tak, nazwijmy to punktem A.
- To proste. - Jego piwne oczy stały się nagle uważne i skupione. Miały
teraz kolor jesiennego złota i brązu. - Ty i ja spotkaliśmy się twojego
pierwszego dnia w firmie. W holu, przy recepcji.
- To byłeś ty? - Zamrugała oczami ze zdziwienia.
- Tak. Nie zdawałem sobie z początku sprawy, że wzięłaś mnie za Lazza.
- Recepcjonista powiedział mi, że ty to Lazz - wyjaśniła. - A ponieważ
pokazano mi go już w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej...
- Zwykła pomyłka.
- Nie miałam pojęcia, że jest was dwóch. Nikt mi nigdy nic nie
wspominał o żadnych blizniakach. Może myśleli, że sama wiem.
- Gdybym o tym wiedział, wyprostowałbym wszystko od razu i
uniknęlibyśmy tego całego, hm, zamieszania.
46
S
R
Nie mógł się bardziej mylić. Caitlyn wiele słyszała o Marcu i była pewna,
że z miejsca odrzuciłaby jakiekolwiek ewentualne zaloty ze strony człowieka,
który tak bardzo przypominał z charakteru jej dziadka.
- %7łeby było jasne: nigdy nie wdałabym się w żadną znajomość z kimś
takim jak ty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •